środa, 27 marca 2013

Rozdział 2 :>


Musiałam iść do rodziców..
To była ostatnia deska ratunku abym wyszła z tego cholernego dołka. Aby moje życie w końcu nabrało sensu i by wydarzylo się coś dobrego. Jak nie kłótnie, to sprzeczki z przyjaciółmi albo rostanie z chłopakiem. Człowiek jest odporny na ból ale niestety są granice...
W poniedziałkowe po południe po szkole, siedziałam w salonie w słuchawkach myśląc co powiedzieć rodzicom. Bałam sie że mnie nie zrozumieją albo oleją sprawę. Bałam sie że mi nie pomogą, że ostatnia pomoc którą miałam w nich ...NA NIC. :c
Jeżeli by dokładnie tłumaczyć i analizować. Tak naprawdę chcę pogdać z mamą i ojczymem. Biologiczny tata mieszka jakieś 600 km ode mnie, prawie się mną nie interesuję,czasem tylko zadzwoni. Brakuje mi tej męskiej miłości ze strony taty,..
Wracając do tematu, w końcu przyszli ...Doczekałam się ! Ale mama od razu wiedziała że coś jest nie tak..
Zrobiłam kawę i usiedliśmy na sofach ..Zaczełam od tego że nie mam siły dalej żyć. Miny na ich twarzach były bezcenne ale i smutne. Następnie opowiedziałam im całą historię o chłopaku którego tak bardzo kocham a on mnie zostawił. O tym ze przyjaciele ostatnio mają mnie czesto w dupie i nie obchodzę ich. Ogólnie, że życie mi się wali...Wszystko po kolei. Powiedziałam równieżże brakuje mi ich, spędzania z nimi czasu, wspólnych wakacji i miłości którą kiedyś tak bardzo sie darzyliśmy ! 
Mama siedząc w fotelu i płacząc jak małe dziecko ..w końcy wstała i przytuliła mnie..Na co ojczym powiedział że mi pomogą, znajdą inną szkołę, pojedziemy na wspólne wakacje..Będą mi poświęcali więcej czasu .. 
NIe wytrzymałam i ja..Rozpłakałam się na dobre. Nie mogłam uwierzyć, tam głeboko w sercu że może w końcu będę miała lepsze życie, pełne miłości i dobrych chwil..
Jednak jedynym problemem było to, iż wierzyłam w los, przeznaczenie .W to ,ze ktoś już mój scenariusz na życie napisał..i że  wcale  on dobry nie będzie.  Tego się bałam. 
Z moją niską samooceną i złym podejściem do życia..przeprasszam, smutnym...mogłam sie spodziewać wszystkiego..Ciągłego bólu, którego mi wszyscy po kolei zadawali .. 

Jakieś dwa tygodnie później, wylądowałam w pięknej szkole, pełnej skejtów, w szkole gdzie inspiracją była muzyka ale też to aby spełniać swoje marzenia. 
Coś dla mnie, idealna szkoła. Miałam możliwość teraz robić to co kocham, dążyć do swoich marzeń...Nie mogłam wyrazić tego co właśnie czuje...Byłam tak bardzo wdzięczna rodzicom.
Z dnia na dzień bylo co raz lepiej..Co raz lepiej szła mi nauka śpiewu ale także zaczynałam się uczyć jeżdzić na desce.. A to przez tamtejszych chłopaków <3 
Zawsze miałam słabość do skejtów ... W końcu poznałam grupkę chłopaków , gdzie w ich towarzystwie czułam się piękna,akceptowana, ale także byłam sobą...Pojechaliśmy razem na szkolny obóż nad morze .. Drugiego dnia nad pięknym bałtykiem ...

___________________________________________________________________________
Wybaczcie ale nie wyszedł ten rozdział !! ALE TO DLATEGO IŻ PISAŁAM GO SIEDZĄC Z KUMPELĄ NA SKYPE, I NIE MOGŁAM SIĘ ZBYTNIO SKUPIĆ. nastepny będzie lepszy ..OBIECUJE <33 ~ Lola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz